13 lutego nz.r. 2020 w audycji „Pytania z Kosmosu” dostępnej pod adresem:
https://www.polskieradio.pl/9/5364/Artykul/2455492,Co-by-sie-stalo-gdyby-wszystkie-planety-Ukladu-Slonecznego-ulozyly-sie-w-linii-prostej
Padło pytanie
Czy to jest możliwe i co by wtedy było, gdyby wszystkie planety Układu Słonecznego ułożyły się na swoich orbitach w prostej linii?
Dr Rożek odpowiedział:
Kiedyś już tak było, że w jednej linii ułożył się Saturn z Jowiszem (…) i rzeczywiście Układ Słoneczny przez to został zdemolowany.
Saturn z Jowiszem są na jednej linii prostej w tej chwili. Były też wczoraj. Będą dopóki istnieją.
Dowolne dwie wybrane planety w każdym momencie są na jednej linii.
Tak, czepiam się i będę dalej. Można mi śmiało zarzucić, że nie odczytuję skrótów myślowych i że chodzi przecież o to, że te dwie planety znalazły się na jednej linii ze Słońcem. I to po jednej stronie.
Tyle, że do takiej sytuacji dochodzi regularnie. Raz na niecałe 12 ziemskich lat.
Tym rysunkom można zarzucić, że są płaskie jak monitor, a przecież orbity planet są nachylone względem siebie. To fakt. Akurat orbity Jowisza i Saturna są nachylone do siebie o ok 1,2°, czyli tak:
To odchylenie ma jednak minimalne znaczenie dla wpływu planet olbrzymów na orbity pozostałych.
Orbity mogły jednak kiedyś wyglądać inaczej:
Jak Jowisz z Saturnem ułożyły się po jednej stronie, to zaczęła się jedna, wielka demolka.
Tyle, że w żadnym układzie nie jest możliwe, żeby dwa tak duże ciała obiegały Słońce razem. Takie sytuacje są zupełnie niestabilne. Możliwe jest jednak dojście do:
Synchronizacji orbit Jowisza i Saturna
O czym dr Rożek wspomniał dopiero pod koniec audycji, a między synchronizacją a „układaniem się po jednej stronie” czy „na jednej linii” jest zasadnicza różnica.
Spójrzmy jeszcze raz jak to wygląda dzisiaj, bez synchronizacji:
Co wspomniane 12 lat dwie wielkie planety faktycznie lądują po jednej stronie i łączą swe siły w przyciąganiu pozostałych planet i wpływie na ich orbity. Tyle, że ta „jedna strona” jest za każdym razem inna. Orbity planet faktycznie cały czas się zmieniają. Żadne dwa obiegi nie są identyczne. W przypadku Ziemi te zmiany są z naszego punktu widzenia powolne i nieznaczne – zmienia się mimośród („jajowatość”) jej orbity, moment przejścia przez peryhelium, nawet długość roku. Dużo większym zmianom podlegają orbity planetoid, a nawet planet karłowatych z pasa między Marsem a Jowiszem. Tu ciągłe zmiany parametrów orbit są na tyle duże, że astronom-amator może je zmierzyć (choć potrzeba do tego kilkudziesięciu lat obserwacji). Ich „rozkład jazdy” pozwalający znaleźć je na niebie musi mieć nanoszone ciągłe poprawki.
Orbity planet są „w miarę stabilne” właśnie dzięki temu, że wpływ tych największych jest chaotyczny.
Sprawa wygląda inaczej w sytuacji, gdy duże planety wchodzą (a mogą, bo same na siebie też powoli wpływają) w rezonans:
Wtedy łączą siły ciągnąc w tym samym kierunku, co znacznie zwiększa wpływ na orbity pozostałych.
Dr Rożek opisując skutki rezonansu powiedział: